Pasta z lubczyku
Kto ma w ogrodzie posadzony lubczyk? Ręka do góry!
Kto ma - ten wie, że teraz jest idealny moment na jego zbiory. Zupa bez lubczyku wiele traci, a wiedzą o tym doskonale producenci kostek rosołowych. Więc jeżeli chcecie ograniczyć skądinąd chemiczne dodatki i postawić na naturalność – wrzućcie do rosołu dorodny liść lubczyku. Wierzcie mi, od tej pory będzie to obowiązkowa przyprawa. To lubczyk nadaje zupie ten specyficzny aromat „maggi”, czy może nawet magii?? ;))
Co zrobić, żeby móc się nim cieszyć przez cała zimę? Można go ususzyć, zamrozić lub – to mój ulubiony sposób – zrobić pastę lubczykową.
W tym celu należy:
-
zebrać bądź zakupić 120g młodych liści lubczyku
-
przygotowac 20g oliwy
-
oraz 4 łyżki soli
Lubczyk posiekać, rozetrzeć z solą i następnie zblendować z dodatkiem oliwy. Przełożyć do słoiczków i przechowywać w lodówce.
Do zupy dodaje się 1 łyżeczkę takiej pasty. Pamiętajcie, że jest słona, dlatego należy korygować ilość używanych w potrawach soli.
A Ci, którzy korzystają z Thermomixa mogą wykonać pastę przy jego użyciu. Powyższe składniki należy zmielić 3x10s, obroty 8.
Proste, prawda?
Nie tylko niepowtarzalny aromat lubczyku stanowi o kulinarnym wykorzystaniu. Dodany do potraw łagodzi dolegliwości trawienne, takie jak:
-
wzdęcia
-
bóle brzucha,
-
niestrawność
-
brak łaknienia,
-
niedostateczne wydzielanie żółci.
-
osłabienie czynności wątroby (i teraz już wiadomo dlaczego imprezuje się w sobotę - ...dlatego, że w niedzielę zjadamy rosołek z lubczykiem i naprawiamy w naszej wątrobie to, co impreza popsuła ;))
Warto pamiętać! U osób starszych działanie wiatropędne lubczyku obniża nacisk na przeponę, co skutkuje ułatwieniem pracy mięśnia sercowego.
Do lubczyku i jego głównego zastosowania w miłosnych naparach jeszcze wrócimy. A teraz – do garów! Tylko wcześniej pamiętajcie, żeby zaopatrzyć się w odpowiednią ilość tej przyprawy